To, że chcę wyjść gdzieś ubrana “na luzie” wcale nie oznacza, że mam zamiar wyglądać jak Jurand w worze pokutnym. Co to, to nie. Nawet do cichobiegów można dobrać super stylizację. Tak też robię, gdy wybieram się na dłuższą wyprawę.
Zaczynam od końca, bo od wspomnianych cichobiegów. Barwa złoto-srebrna: klasa sama w sobie. Wygoda? Stuprocentowa. Szybkość? Dogonię każdy autobus. Pełen styl i +100% do pewności siebie.
Lecimy wyżej a tam lekkie dżinsy z podwiniętymi nogawkami. Nie za długie, ani nie za krótkie. Eleganckie, w kolorze popielatym. Piękna spuścizna po XIX-wiecznych wyczynach Levi’ego Straussa. Bynajmniej nie przestarzałe i niemodne. Raczej oldschoolowe z nutką współczesnego luzu.
Ponad nimi obowiązkowo jeansowa koszula o intensywnej barwie. Zawadiacko wpuszczona z jednej strony w spodnie przyciąga wzrok krojem i kolorem. To właśnie ona nadaje całej stylizacji unikalności.
Pogoda jaka jest każdy widzi. Czyli właściwie nijaka. Ten, kto wie w co dokładnie się ubrać, aby przez cały dzień utrzymać odpowiednią temperaturę, niech pierwszy rzuci kamieniem. Na moją wyprawę zabieram jasną kurtkę z czarnymi wykończeniami, które nadają temu elementowi stroju sportowego charakteru. Kurtkę mogę zakładać i zdejmować w dowolnej chwili. To znaczy, każdy element stroju mogę zakładać i zdejmować w dowolnej chwili, ale no… wiecie o co chodzi.
Podobno diamenty to najlepsi przyjaciele kobiet. Ja mam wielu najlepszych przyjaciół: książka, telefon, słuchawki, portfel, dokumenty, chusteczki, więcej chusteczek, jeszcze więcej chusteczek, itp. Z pewnością natomiast przyjazny nie jest ten moment, gdy biegnę na tramwaj i już, już jestem u jego drzwi, już wyciągam rękę by wcisnąć guzik otwierania wrót do tego ponad epokowego pojazdu, gdy nagle… torebka zsuwa mi się z ramienia, spada na ziemię, wszystko wysypuje się z niej i tramwaj odjeżdża. Lipa, nie zdążyłam. Super, że ten przystojniak pomaga mi zbierać moje fanty z chodnika i ulicy.
Cofnijmy się w czasie. Zamiast torebki zakładam wygodny, designerski plecak. Czarny w białe wzory. Idealnie pasujący do kurtki. Mieści się w nim wszystko, czego potrzebuję. Ma wygodne zamknięcie – odpada zatem walka z zamkiem błyskawicznym. Mogę z nim biegać, skakać, lewitować. Nie ma szans, że mi spadanie. Tym razem zdążę na tramwaj i dojadę do celu wyprawy. Tylko troszkę szkoda, że biegnąc mijam bez słowa tego przystojniaka. Ale wiecie, tego kwiatu…
Tekst: KB.
Autorzy:
Zdjęcia: Jakub Kolbusz
Modelka: Katarzyna Zarosińska
Wizaż: Alicja Strojek
Stylizacja: Monika Sendecka
Ubrania i dodatki:
Kurtka: Fanaberie, 139 zł
Spodnie: Fanaberie, 119,90 zł
Koszula: Fanaberie, 89,90 zł
Plecak: Even&Odd (Zalando), 51,20 zł
Buty: własność stylistki
Outlet Fanaberie Multistore, ul. Krupnicza 8, Kraków
Sesja we współpracy z Francuską Szkołą Wizażu – Stylizacji & Charakteryzacji,
pod okiem wykładowcy Pani Anny Marii Słupczyńskiej.
4 komentarze
W kategorii najmocniejszy punkt programu: dla mnie wygrywa koszula! Mój ulubiony kolor i do tego mój ulubiony jego odcień… Super komponuje się z białą kurtką i ciemniejszymi spodniami 🙂
Cóż, teraz przynajmniej wiem, jak zmotywować przystojnych mężczyzn do rozmowy ze mną 😀 jestem raczej zwolenniczką torebek, ale rozumiem zalety plecaka w tym wypadku. 🙂
Plecaki owszem ale nie w tym stylu. Nie ma dla mnie nic gorszego niz poszukiwania kluczy ktore akurat wpadly na samo dno plecaka. Zawsze musze miec kieszonki na takie rzeczy. Za to buty zdecydowanie bym przygarnela!
piękna koszula, cała stylizacja zawiewa mi klimatem początek XXI wieku 🙂