Czy zastanawiałaś się kiedyś nad innym wymiarem Instagrama? Czy za wrzucanymi do sieci fotkami kryje się coś poważniejszego? Może niewinna zabawa przerodzi się w coś, co zmieni Twoje życie?
Uzależnienie funkcjonuje wciąż jako synonim alkoholizmu. Niewiele z nas bierze pod uwagę fakt, że istnieją także uzależnienia behawioralne, w tym zakupoholizm, uzależnienie od selfie i Instagrama. I choć w głowie się nie mieści, że ulubiona aplikacja ma coś wspólnego z zaburzeniami – tak właśnie jest.
Zaczynasz od kieliszka wódki, dwóch, pięciu, butelki, później jest kolejna. Sprawa ma się identycznie ze zdjęciami. Robisz jedno, wrzucasz kolejne, obserwujesz, czy przybywa followersów. Gdy ich liczba rośnie – zdobywasz nowy bodziec do działania, gdy jest stabilna – szukasz selfie, które przyniesie Ci aplauz wśród widowni. W końcu każda z nas chce być podziwiana, chce by rzesze zazdrosnych koleżanek wzdychały do jej pięknych włosów, nieskazitelnej skóry, czy wakacji, na które ich nie stać. Nie ma się czego wstydzić! Pragnienie jest zupełnie normalne i zapisane w ludzkiej naturze. Wszystko jest dla ludzi, ale nie w każdych ilościach.
Kiedy powinnaś zacząć się martwić?
Wtedy, kiedy życie zaczyna toczyć się wokół fanów w mediach społecznościowych. Czerwona lampka powinna zapalić się już w momencie, gdy przed wyjściem z domu robisz 10 selfie i szukasz tego najlepszego. W drodze sprawdzasz ile osób je polubiło, a jeszcze przed dotarciem na miejsce postanawiasz zrobić sobie kolejną fotkę.
Instagram naprawdę może zniszczyć Twoje życie, i nie jest to czcze gadanie. Wyobraź sobie wspólny wypad ze znajomymi, rodzinną kolację albo zwyczajną randkę. A w tym wszystkim jesteś Ty – ze selfie stickiem bądź wyciągniętą dłonią. Fotografujesz siebie, prezent od chłopaka, to co zaraz zjesz (krzycząc, by nie przestawiał swojego talerza robiącego za tło). Mimo, że obraz ukazany jest w krzywym zwierciadle, warto zwrócić uwagę na to, czy jeszcze dajemy sobie pożyć, czy już aplikacja włada naszą egzystencją.
Zawsze fajnie jest pochwalić się nową fryzurą i niecodziennym makijażem. Ale gdy zaczynasz myśleć o przemalowaniu ścian, by wychodziły lepsze selfie – jest już za późno na zastanawianie i czas zacząć z tym walczyć. W końcu żadna z nas nie chce stracić dotychczasowej pasji, znajomych, zniszczyć relacji budowanych przez lata. Żadna na dobrą sprawę nie chce pozbawiać się tak cenionej prywatności, a przecież to właśnie robimy wrzucając fotki z każdego możliwego zakątka, o każdej porze dnia i nocy.
Wielu „ekspertów” uważa, że problem dotyczy USA, krajów zachodnich, a u nas nie jest spotykany. Co o tym myślicie? Wrzucanie kilkunastu zdjęć dziennie jest zaburzeniem, a może niewinnym hobby? Może powstające w coraz większych ilościach kliniki leczenia uzależnień są zbędne?
5 komentarzy
Dobry artykuł, dający do myślenia.
Ciekawy posty daje do myslenia. Musimy zacząć zwracać uwagę na własną prywatność w sieci. Dzielmy się zdjęciami ale wszystko z umiarem.
Oj tak, sporo w tym prawdy, żyjemy w czasach w których, łatwo się zatracić, bo tak bardzo zależy nam na opinii, lajkach i komentarzach innych ludzi, najczęściej tych wirtualnych.
Każda kobieta chce poczuć się jak gwiazda, a instagram nie tylko leczy kompleksy, ale i poprawia humor. No chyba że nie ma lajków 🙁 xd
Klaudia_p, bardzo wątpię aby Instagram leczył jakikolwiek kompleksy, bo można się ich prędzej nabawić. To wieczne porównywanie się z innymi nikomu nie służy. Założę się, że nie znasz tych osób w życiu prywatnym, to skąd możesz wiedzieć jak jest naprawdę? Wolałabym tego wszystkiego nie mieć, zgłupiałabym.