Krakowski Kazimierz jest prawdziwą wylęgarnią klimatycznych, niecodziennych lokali, w których możemy upajać się panującą wewnątrz, niepowtarzalną atmosferą. Nie zawiedliśmy się i tym razem – Klubokawiarnia Mleczarnia, to samo miejsce, w którym miała miejsce sesja stylizowana na lata 20.
Czym miejsce zasłużyło sobie na wcielenie do grona lokali wartych odwiedzenia? Odpowiedź prosta nie jest, bowiem w grę wchodzą indywidualne upodobania i odczucia, ale właśnie to jest w Mleczarni najlepsze!
Kawiarnia usytuowana jest w pobliżu znanego z wyśmienitych zapiekanek Okrąglaka, skąd dojdziemy na miejsce w mgnieniu oka. Bezproblemowo dostaniemy się na Meiselsa 17 także z przystanku Stradom, skąd spacer trwa około trzech minut.
Ale do rzeczy! Mleczarnia jest miejscem, które wzbudza emocje. Dla jednych będzie to chęć pozostania tu aż do zamknięcia, inni ominą to miejsce szerokim łukiem. W lokalu nie znajdziemy popularnych i wciąż powielanych schematów kolejnych knajp, w których miejsce dla siebie znajdzie każdy. Nie spotkamy się w nijakością, bo Mleczarnia jest lokalem jak najbardziej wyrazistym – dla wyrazistych ludzi, którzy wiedzą czego poszukują i nie zadowolą się pierwszymi lepszymi drzwiami, na jakie natkną się po drodze z zakupów.
Ciemne, dość ponure wnętrza, stylizowane na lata 20 ubiegłego wieku to coś, dla czego warto tu przyjść. Już od progu, powitają nas portrety sprzed lat. Biało – czarne odbitki nadają niebagatelną atmosferę, dzięki której z zalanego gadżetami świata, na moment przenosimy się do ubiegłej epoki. Wyposażenie sali pamięta czasy, o których my mogliśmy jedynie czytać. Stare stoliki, obijane, wzorzyste krzesła, a także kominek, na którym ułożone są świeczki tworzą spójną całość, dopełnianą przez wiszący na ścianie gobelin. Nic nie odstaje, o niczym nie można powiedzieć, że nie pasuje. Konsekwentnie odkąd weszliśmy w progi tego miejsca, czujemy się jak po cofnięciu się w przeszłość. Nawet toaleta niczym nie przypomina tych spotykanych w popularnych kawiarniach.
Do Mleczarni powinien wybrać się każdy, kogo pasjonują owe lata. Każdy, kto oglądając film, chciałby poczuć się jak pani w kapelusiku z niewielkim rondem, przepaską na włosach bądź ta, która papierosa paliła przez długą lufkę.
Lokal stanowi doskonałe miejsce spotkań – zarówno przy kawie, jak i mocniejszym trunku. Można się tu zaszyć i pomyśleć, można poszukać inspiracji, gdy nie możemy ich znaleźć nigdzie indziej. Z powodzeniem możemy spotkać się tu z przyjaciółką po latach, w spokoju obgadać projekt do pracy, czy wyskoczyć na piwo ze znajomą.
Rzeczą niezwykłą jest fakt, że pomimo stosunkowo niewielkiej przestrzeni, na której przebywa wiele osób, możemy bezproblemowo odczuć swoją prywatność.
Wstąpienie do perełki na Kazimierzu jest rzeczą obowiązkową, zwłaszcza jeśli uważasz się za osobę wrażliwą na piękno, nietuzinkową i nie lubisz tego, co robią wszyscy. Aż dziw bierze, że takie miejsce może istnieć tuż przy zatłoczonych szlakach turystycznych i wciąż zachować swój klimat, co zresztą jest sekretem lokali tej dzielnicy.
3 komentarze
Nie byłam tam jeszcze, ale patrząc na zdjęcia, to miejsce wydaje się być super! Uwielbiam takie klimaty i na pewno wkrótce tam zawitam 🙂
Nie byłam tam, ale pewnie zajrzę tam z moją drugą połówką 😉 dobrze że pokazujecie takie miejsca, dzięki temu czytelnicy dowiadują się jakie niezwykłe zakątki skrywa Kraków 🙂 a będąc na Kazimierzu polecam zajrzeć do Budapestu 🙂
Mieszkam w Krakowie całe życie, wydawało mi się, że wszystkie klimatyczne i magiczne miejsca zdążyłam już odkryć. Krakowski Kazimierz jednak niezmiennie mnie zaskakuje! Opisana sesja bardzo mi się podoba! Muszę zabrać znajomych i zaglądnąć w najbliższym czasie na Kazimierz 🙂
Z urokliwych knajpek na Kazimierzu najbardziej lubię Eszewerię, ale może doczekam się jej godnego zastępcy